wtorek, 19 sierpnia 2014

#pięć

      Mogła mnie znienawidzić, ale nie żałowałem żadnej sekundy, odkąd powiedziała mi przez kogo była w takim stanie. Wiem, obiecałem, lecz jakim byłbym chłopakiem, gdybym nie zareagował? 
Może gdyby została napadnięta, nie przejąłbym się tym aż tak... Idiota. Oczywiście, że szukałbym drania pragnąc zemsty.
Noen znaczyła dla mnie zbyt wiele. Dlatego bez chwili wahania, po poznaniu nazwiska wyszedłem z mieszkania i pojechałem pod dom, do którego odwoziłem ją po spotkaniu w kawiarni.
Wysiadłem z samochodu, mocno trzaskając drzwiami. Choć wiedziałem, że potem będę żałował gwałtowności, przepraszając mojego Range Rovera, na razie starałem się o tym nie myśleć.
Kilkoma krokami przemierzyłem podjazd, a gniew z każdą chwilą wzrastał co raz bardziej. Stanąłem przed wejściem, starając się unormować oddech.
Nie mogłem od razu się na niego rzucić, na zewnątrz było zbyt wielu świadków. Wziąłem głęboki oddech i wreszcie zapukałem.
Nie musiałem długo czekać na reakcję. Usłyszałem kroki po drugiej stronie, na co od razu cały się spiąłem. Zacisnąłem mocno pięści, kiedy drewniana powłoka, zaczęła się uchylać.
- Czego? - warknął, trzymając lód pod podbitym okiem. Uśmiechnąłem się w duchu, zadowolony ze swojego czynu.
- Nie tutaj. - warknąłem, przeciskając się obok niego, do wnętrza domu.
Nie było ono eleganckie, zwyczajny przedpokój. Odwróciłem się przodem do Jake'a. Marszczył czoło, nie rozumiejąc powodu mojego przybycia. Czyli miałem przewagę.
- Słyszałem, że lubisz znęcać się nad słabszymi. - zacząłem, krzyżując ręce na piersi. Oparłem się o framugę, udając wyluzowanego, ponieważ w środku cały huczałem z emocji.
- Niemożliwe żeby do Ciebie przyszła. - odpowiedział, a w jego oczach wyraźnie mogłem zobaczyć strach. Bał się mnie, dzięki czemu moja przewaga rosła w sile.
- A jednak. - posłałem mu sztuczny uśmiech, odpychając się od progu. - Widzisz, ja nienawidzę, gdy ktoś podnosi rękę na kobietę, szczególnie jeśli jest ona moja. - użyłem nacisku na ostatnie słowo, chcąc podkreślić, jak bardzo mogłem do skrzywdzić.
Jego oczy rozszerzyły się, a usta otworzyły, tworząc literkę "o".
- Nie... Nie mówiła mi... Ja... - jąkał się, robiąc małe kroki w tył. Tchórz.
- Nawet nie próbuj uciekać. - syknąłem, doskakując do niego.
Chwyciłem go za kołnierz, podciągając do góry. Patrzyłem mu w oczy, doszukując się jakiegokolwiek znaku, że żałował, ale nawet gdyby tak było - za późno.
Rzuciłem nim o ścianę, przez co uderzył w podłogę z głośnym łoskotem. Nie zamierzałem przestać. Zbliżyłem się ponownie, podnoszą go.
- To, za każdego siniaka na jej idealnym ciele. - mruknąłem, po czym zacząłem okładać go pięściami z każdej możliwej strony. Byłem zbyt szybki, nie miał szans na ucieczkę.
W końcu przestałem. Krew wyciekała z jego nosa, oczy były jeszcze bardziej spuchnięte. I choć to straszne, sprawiało mi to radość.
- To, za każde cięcie i zgaszony papieros na jej idealnym ciele. - pociągnąłem go za nogę, przez co padł na ziemię. Kopałem, aż tracił dech.
Kolejny raz, chora satysfakcja.
- A to, za każde zranienie nie tylko jej idealnego ciała, ale także sprawienie, że była nieszczęśliwa, wystraszona i samotna. - pchnąłem go na schody.
Błagał o litość, ale ja nie potrafiłem przestać. Uderzałem, dopóki nie poczułem silnych ramion, które odciągnęły mnie od ledwo oddychającego ciała Jake'a.
- Luke! - znajomy głos.
Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał. Noen. Stanęła, jak wryta, przyglądając się zmasakrowanemu ciału jej chłopaka. Nawet w myślach, brzmiało to okropnie.
Pomimo wszystkich złych myśli, jakie teraz siedziały w mojej głowie, ona podeszła do mnie bez żadnego słowa więcej i po prostu wtuliła w mój tors.
Otarłem umazane krwią knykcie w ciemne spodnie, podnosząc ją tak, aby objęła mój pas swoimi nogami. Trzymałem ją blisko, wdychając słodki zapach truskawek. Uspokajałem się./
- Stary, idźcie do auta. Czeka tam Calum. Ja i Irwin zajmiemy się tym śmieciem. - rzucił Clifford, za co byłem mu cholernie wdzięczny.
Cieszyłem się, że miałem takich przyjaciół. Naprawdę.
- Dziękuję. - powiedziałem, na co oboje otworzyli szeroko oczy. Kilkukrotnie chcieli coś powiedzieć, ale nie wiedzieli, jak zacząć.
W końcu jedynie się uśmiechnęli, co odwzajemniłem i wyszedłem wraz z drobną brunetką w moich ramionach.
Idąc, uświadomiłem sobie, jakim idiotą byłem opuszczając ją, lecz wiedziałem, że więcej tego błędu nie popełnię.
Nie pozwoliłbym nikomu innemu, trzymać mojego całego świata w swoich ramionach.

***

Minął tydzień, odkąd pobiłem Jake'a. Postanowiliśmy żeby Noen zamieszkała u nas. I po wielu naradach, wreszcie się zgodziła, ale od razu zapewniła, że będzie szukała czegoś swojego.
Chciałem ją uświadomić, że wszystko, co należało do mnie, było także jej, ale postanowiłem poczekać. Dać jej czas oraz przestrzeń.
Minęło za mało czasu, aby tak na nią naciskać.
Cieszyłem się, że chociaż nie miała oporów, aby pójść do szpitala na obdukcję, a zaraz potem na policję. Jake'a nie wniósł na mnie oskarżenia, wiedział, jakie byłyby konsekwencje. Ale niepokoiło mnie jedno. Za szybko się poddał.
Znałem go jakiś czas, wiele o nim słyszałem. Słynął z bardzo mściwych ludzi. Nie martwiłem się o siebie. Tu chodziło o Noen.
Dlatego po aresztowaniu tego śmiecia, zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiliśmy. On nie był sam. Miał swoich ludzi, którzy mogli być tak samo groźni, jak my.
- Luke? - z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny. Odwróciłem głowę  w jej stronę, napotykając jej zaróżowione policzki.
Miała na sobie jedynie majtki i moją koszulkę, która sięgała jej kawałek za uda. pewnie byłaby o wiele dłuższa, gdyby nie nasz genialny pracz Hood, który postanowił poeksperymentować, przez co straciliśmy połowę ubrań, ponieważ jakimś dziwnym przypadkiem zmniejszyły się.
- Tak? - mruknąłem ochryple, starając się patrzeć tylko w jej oczy. A to było naprawdę trudne.
- Chciałabym herbatę, a nie chcę iść do kuchni tak... ubrana. - uśmiecha się delikatnie, naciągając swoimi małymi dłońmi materiał koszulki.
- Okej, malinowa? - zapytałem, wstając. Znowu musiała zadzierać głowę do góry, aby móc na mnie patrzeć. Lubiłem to uczucie.
- Tak. - odparła, chowając kosmyk włosów za ucho.
Ledwo powstrzymałem się od pocałowania jej. Minąłem ją szybko, kierując się do kuchni. Nalałem wody do dzbanka i postawiłem na grzałkę.
W czasie, kiedy czekałem na znajomy sygnał wyciągnąłem z szafki kubek oraz saszetkę. Zapomniałem zapytać, ile łyżeczek cukru.
Pobiegłem do pokoju, ale w ostatniej chwili się zatrzymałem. Dwie! Przypomniałem sobie, ale nie wróciłem już do kuchni.
Wszedłem do pokoju, klękając przy skulonej brunetce.
- Noen! Co się stało! - krzyknąłem, delikatnie podnosząc ją za ramiona.
Cała się trzęsła. Podała mi swój telefon, wskazując na wyświetlacz. Zmarszczyłem czoło. Dostała wiadomość od jakiegoś nieznanego numeru, ale nie to mnie przeraziło, tylko jej treść:
"Nikt kto zadziera z jednym z nas, nie wychodzi z tego żywo. Lepiej nie odchodź za daleko od swojego blondaska, bo może nie zdążyć Cię uratować"
Wypuściłem urządzenie z rąk. Cały świat zawirował mi przed oczami. Chcieli ją zabić i tylko ja mogłem ją uratować. 
I własnie to miałem zamiar zrobić. Chronić ją. Ponieważ moje serce bez niej, było zbyt puste.

5 komentarzy:

  1. Już nie mogłam się doczekać tego rozdziału :3
    Luke dobrze zrobił, że skopał dupę Jake'owi :D
    Mam nadzieję, że Noen nic nie będzie i cała banda Jake'a dostanie za swoje!
    Noen powinna zostać z Lukiem, przy nim jest bezpieczna <3
    Rozdział jest wspaniały! już z niecierpliwością czekam na next :3
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  2. o fuck, ale się porobiło!
    przecież oni nie mogą jej nic zrobić!

    rozdział rewelacyjny i życzę weny na nstępnę rozdziały :)
    pozdrwiam i życzę miłego dnia!
    @goodgirlrbadgirl
    http://anarchy-tlumaczenie.blogspot.nl/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę okropne, co Jake robił Noen. Nie mogę sobie tego wyobrazić, a przede wszystkim nie chcę, to straszne. Bardzo się cieszę, że Luke znalazł w sobie na tyle odwagi, by obronić dziewczynę, którą kocha. Postąpił szlachetnie, a tamtemu kretynowi należało się porządne lanie. Cóż, w sumie również się zdziwiłam, kiedy Luke tak po prostu sobie odpuścił. Ludzie jego pokroju zazwyczaj tego nie robią. No ale wyszło szydło z worka, kiedy Noen dostała tę wiadomość. Mam nadzieję, że nic złego jej się nie stanie. Teraz musi na siebie bardzo uważać i wygląda na to, że nieco dłużej zostanie pod opieką Luke'a.
    Kochana, czekam na rozdział kolejny. Dużo weny!
    PS. Tęsknię za naszymi rozmowami <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski :) Już nie mogę doczekać się następnego i co będzie dalej. Piszesz genialnie te opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to ! Luke jest takim sloodziakiem ! !<33 do następnego !

    OdpowiedzUsuń